Czy warto kupić 10 letnie opony?

Kusząca oferta w internecie – komplet opon w niemal idealnym stanie, z imponująco głębokim bieżnikiem, a wszystko to za ułamek ceny nowego zestawu. Brzmi jak marzenie każdego kierowcy, prawda? Jest jednak pewien haczyk: data produkcji wskazuje, że ogumienie ma już na karku dekadę. Czy taka "okazja" to rzeczywiście mądra oszczędność, czy może bilet na bardzo ryzykowną przejażdżkę? Czas rozwiać wszelkie wątpliwości i odpowiedzieć na pytanie, czy warto inwestować w 10-letnie opony.

Proces starzenia się gumy to nie mit

Podstawowym faktem, o którym musimy pamiętać, jest to, że guma, z której wykonane są opony, to materiał podlegający naturalnym procesom starzenia. To nie wino – z wiekiem nie staje się lepsza. Mieszanka gumowa z biegiem lat traci swoje pierwotne właściwości, nawet jeśli opona nigdy nie była używana i spędziła całe życie w magazynie. Zachodzą w niej procesy chemiczne, takie jak utlenianie, które prowadzą do twardnienia i utraty elastyczności. Guma staje się krucha, a jej zdolność do "klejenia się" do asfaltu drastycznie spada.

Jak odczytać prawdziwy wiek opony?

Absolutną podstawą jest umiejętność odczytania daty produkcji, która jest wytłoczona na boku każdej opony. Szukaj symbolu DOT (Department of Transportation), na końcu którego znajduje się czterocyfrowy kod. To właśnie on zdradza wiek ogumienia. Przykładowo, kod 3214 oznacza, że opona została wyprodukowana w 32. tygodniu 2014 roku. Pamiętaj, że data zakupu czy montażu nie ma tu żadnego znaczenia – liczy się wyłącznie data opuszczenia fabryki.

Niewidoczne, lecz śmiertelne zagrożenia

Największym niebezpieczeństwem związanym ze starymi oponami jest to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Nawet jeśli bieżnik jest głęboki, a opona wygląda dobrze, w jej strukturze mogą już istnieć niewidoczne mikropęknięcia. Pod wpływem obciążenia, wysokiej temperatury (zwłaszcza latem na autostradzie) i ciśnienia, takie osłabienie struktury może prowadzić do nagłego i katastrofalnego w skutkach wystrzału opony.

Stwardniała guma to także znacznie gorsza przyczepność. Różnicę odczujesz przede wszystkim w trudnych warunkach:

• Na mokrej nawierzchni: droga hamowania może wydłużyć się nawet o kilkanaście metrów, co stanowi różnicę między bezpiecznym zatrzymaniem a kolizją.
• Podczas gwałtownych manewrów: opona nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniej stabilności, zwiększając ryzyko wpadnięcia w poślizg.
• W niskich temperaturach: stara mieszanka gumowa jeszcze bardziej twardnieje, tracąc resztki swoich właściwości.

Co na to prawo i eksperci motoryzacyjni?

Choć polskie przepisy drogowe nie określają maksymalnego dopuszczalnego wieku opon dla samochodów osobowych (inaczej niż w przypadku niektórych pojazdów ciężarowych czy autobusów), to stanowisko ekspertów jest jednoznaczne. Wszyscy producenci opon, organizacje motoryzacyjne i specjaliści ds. bezpieczeństwa drogowego są zgodni: 10 lat to absolutna, nieprzekraczalna granica żywotności opony, licząc od daty jej produkcji. Po tym czasie opona powinna zostać bezwzględnie zutylizowana, niezależnie od jej wyglądu i wysokości bieżnika.

Ciekawostka rynkowa

Warto wiedzieć, że w niektórych krajach europejskich, na przykład w Niemczech, istnieją bardziej rygorystyczne regulacje niepisane. Tam opona, która ma więcej niż 6 lat od daty produkcji, nie może być już sprzedawana jako fabrycznie nowa, nawet jeśli nigdy nie opuściła magazynu. To doskonale obrazuje, jak poważnie podchodzi się do kwestii starzenia się gumy.

Podsumowanie: Pozorna oszczędność, realne ryzyko

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule może być tylko jedna: nie, absolutnie nie warto kupować 10-letnich opon. Oszczędność kilkuset złotych jest niewspółmiernie mała w stosunku do gigantycznego ryzyka, jakie podejmujemy. Opony to jedyny element pojazdu, który ma bezpośredni kontakt z nawierzchnią. To od ich stanu zależy nasze bezpieczeństwo, droga hamowania, stabilność w zakrętach i ogólna kontrola nad samochodem. Inwestycja w nowe, świeże ogumienie to jedna z najlepszych inwestycji w bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych. Nie szukaj oszczędności tam, gdzie cena błędu może być najwyższa.